Ten wpis jest 2 z 4 części wycieczki do Bośni i Hercegowiny. Zobacz też pozostałe części:
Część 1: Tuzla | Bośnia i Hercegowina
Część 3: Sarajewo | Bośnia i Hercegowina
Część 4: Podsumowanie | Bośnia i Hercegowina
Dzień 2 Mostar
Do Mostaru z Tuzli istnieją tylko 4 bezpośrednie połączenia dziennie. Bezpośrednie połączenia obsługują GLOBTOUR MEĐUGORJE (odj: 5.00, 12:30) oraz LJALJIĆ-TURS (odj. 9.35, 21:45). Podróż z Tuzli do Mostaru trwa ok. 5h 40min.
My wybraliśmy firmę Globtour Madjugorje, ponieważ jako jedyna ma stronę internetową po angielsku oraz można było potwierdzić godziny odjazdu. Bilety można zakupić w autobusie, lub przez internet. My bilety kupiliśmy na pokładzie autobusu, kierowca przyjął od nas gotówkę w euro, na podstawie polskiej legitymacji studenckiej można też otrzymać zniżkę na przejazd. Autobusy są w dobrym stanie, mają WiFi na pokładzie i kursują zgodnie z rozkładem.
Postanowiliśmy pojechać autobusem który odjeżdża o godzinie 5:00, wiązało się to z bardzo wczesnym spacerem na dworzec autobusowy.
Dzień wcześniej zapytaliśmy naszych gospodarzy czy jest bezpiecznie przemieszczać się z centrum na przystanek autobusowy (12 km ~ 20 min drogi na piechotę) o tak wczesnej porze. Dowiedzieliśmy się że nie ma czego się obawiać bo jest bezpiecznie.
Po dotarciu na przystanek autobusowy udaliśmy się do kasy biletowej żeby zakupić bilety do Mostaru.
Nagle pojawił się dziwny mężczyzna, który twierdził, że nie pojedziemy z dworca autobusowego bezpośrednio do Mostaru.
Zaprowadził nas na przystanek autobusowy obok dworca i wyjaśnił, że z tego miejsca odjeżdżają autobusy firmy Globtour. Z lekkimi obawami oczekiwaliśmy na autobus poza dworcem autobusowym. Okazało się, że mężczyzna miał racje i punktualnie o godz. 4:00 pojawił się nasz autokar. Do tej pory zastanawiamy się czemu autokary Globtour odjeżdżają spod dworca a nie wjeżdżają na platformy.
Dworzec autobusowy w Tuzli niedawno przeszedł remont. Jest czysto i elegancko, na miejscu są bezpłatne toalety, wyświetlacze z godzinami odjazdów autobusów. Szkoda tylko, że autobusy firmy Globtour odjeżdżają z przystanku zlokalizowanego poza terenem dworca.
Być może operator nie dogadał się z właścicielem dworca odnośnie prowizji za postój i sprzedaż biletów.
Inną alternatywą jest wybranie połączenia z przesiadką w Sarajewie. Autobusy do stolicy Bośni odjeżdżają praktycznie co godzinę, z Sarajewa do Mostaru również bardzo często. Przesiadka nie powinna więc być problematyczna.
Przy planowaniu podróży można skorzystać ze strony: http://www.transturist.ba/?g=stanica&m=27&s=red_voznje&n=Red_vo%C5%BDnje
Można na niej wygenerować rozkład jazdy pomiędzy dowolnymi miastami.
Nasz trasa mija przyjemnie i spokojnie. Na poboczu drogi w niektórych miejscach nadal są ustawione znaki ostrzegające przed zaminowanym terenie. Bośnia i Hercegowina do dzisiaj nie zdołała usunąć wszystkich min i chodzenie po lesie / górach poza wyznaczonymi ścieżkami często jest zabronione. Chwilę po godzinie 8:00 wjeżdżamy do stolicy Bośni – Sarajewa.
Przedmieścia miasta robią na nas niesamowite wrażenie, dziury po kulach widać na każdym bloku obok głównej drogi. Niektóre z wieżowców widać, że przeżyły większe eksplozje, bo ubytki uzupełniono pustakami. Do dzisiaj mieszkańcy nie zrobili nowych elewacji w tych budynkach. Wydaje się nam, że jest to spowodowane bardziej historycznymi powodami, żeby nie zapomnieć o czasach wojny niż ze względu na fundusze. Trzeba przyznać, że takie widoki poruszają.
Po krótkiej 15 minutowej przerwie, ruszamy ponownie w stronę Mostaru. Tuż za stolicą rozpoczynają się górzyste tereny Alp Dynarskich. Pomimo niewielkiego zmęczenia podziwiamy widoki, które są naprawde piękne. Malownicza droga pomiędzy Sarajewem a Mostarem możemy z czystym sercem polecić.
Góry Dynarskie oraz rzeka Neretwa o błękitnym kolorze robi na nas duże wrażenie.
Około godziny 11:00 docieramy do Mostaru i kierujemy się do naszego noclegu. Przy wyborze noclegu w Mostarze kierowaliśmy się opiniami i bliskością do centrum.
Wybór padł na Elite Guest House na booking.com (z super opinią ~10). Po dotarciu na miejsce gospodarz opowiedział nam o co warto zobaczyć w Mostarze, wręczył mapki. Dostaliśmy także upgrade pokoju oraz informacje, że w razie czego możemy dzwonić do niego o każdej porze dnia i nocy – bardzo miłe z jego strony. Możemy szczerze polecić nocleg w tej lokalizacji.
Krótka przerwa, czas na przepakowanie bagaży, sprawdzenie ostatnich informacji i idziemy przez centrum miasta w stronę przystanku autobusowego, z którego planujemy dojechać do wsi Blagaj oddalonej ok. 10 km od Mostaru.
Miejscowość Blagaj znana jest z malowniczo położonego klasztoru Derwiszów. Klasztor położony jest nad pinową 200m wapienną ścianą z której wypływa rzeka Buna. Często pojawia się na pocztówkach i folderach reklamowych. Jest to niewątpliwie jedna z głównych atrakcji do zobaczenia w Bośni i Hercegowinie.
Nasz nocleg zlokalizowany był praktycznie w samym centrum miasta, po kilkuset metrach docieramy do słynnego mostu.
Nie zatrzymujemy się tutaj na dłużej, jeszcze odwiedzimy to miejsce. Wykonujemy kilka ujęć, mostem przechodzimy na drugą stronę i kierujemy się w stronę Španjolski trg (Hiszpańskiego Skweru).
Dochodzimy do głównej ulicy Bulevar i zauważamy przystanek. Zamiast kontynuować naszą drogę do Hiszpańskiego Skweru postanawiamy poczekać w tym miejscu.
Napotkana na przystanku kobieta potwierdziła, że siedzimy na odpowiednim przystanku, a autobus odjedzie w dobrym kierunku. Na przeciwko przystanku znajdują się zniszczone domy, dosłownie podziurawione jak sito kulami karabinów.
Przed godziną 11:00 pojawia się autobus linii 11, wsiadamy do niego i po ok. 30 minutach dojeżdżamy do miejscowości Blagaj. Trzeba pamiętać aby wysiąść na ostatnim przystanku w wiosce. Warto poprosić kierowcę aby powiedział kiedy wysiąść aby dojść do Tekija (klasztoru derwiszów).
Do miejscowości Blagaj oddalonej ok. 10 km od Mostaru można dostać się komunikacją miejską, na głównym placu miasta ( Španjolski trg) wystarczy wsiąść w autobusy lini 10, 11 i 12. Podróż potrwa od 30 – 45 minut w zależności od trasy autobusu. Przejazd w jedną stronę kosztuje 2.1BAM (~1euro).
Blagaj to niewielka miejscowość, która w okresie letnim masowo odwiedzana jest przez turystów. Klasztor derwiszów (Tekija) jest jedną z głównych atrakcji turystycznych Hercegowiny. Obiekt został wybudowany w ok. 1520 roku, w stylu ottomańskim. Malownicze położenie klasztoru, tuż przy 200 metrowej skalnej ścianie i rzece Buna która wypływa z groty robi wrażenie.
Gdy opuściliśmy autobus zgodnie ze znakami skierowaliśmy się w stronę klasztoru. W wiosce znajdują się sklepy, liczne kawiarnie, parkingi oraz stragany z pamiątkami. Mijamy także pielgrzymkę z Polski, która prawdopodobnie zorganizowana była do Madjugorje oddalnej o kilkanaście kilometrów od miejscowości Blagaj.
W końcu dochodzimy do punktu zakupu biletów. Za opłatą (4BAM, ~2euro) można zwiedzić wnętrze klasztoru (Tekija). Należy pamiętać, aby wejść do tego miejsca należy posiadać stosowny ubiór. Mężczyźni powinni mieć zakryte ramiona oraz długie spodnie (przynajmniej za kolano), kobiety natomiast powinny mieć do tego dodatkowo zakrytą głowę. Chusty do zakrycia można bezpłatnie wypożyczyć przed wejściem do klasztoru, należy także zdjąć buty.
Środek klasztoru jest bardzo skromny, wyłożony dywanami.
Osobiście uważamy, że można pominąć tą atrakcję. Zamiast płacić za bilet wstępu do Tekiji, można przejść na drugą stronę rzeki przez most, gdzie podążając ścieżką w kierunku groty, vis-a-vis klasztoru można podziwiać klasztor w całej okazałości z zewnątrz.
Po około 30 minutach ruszamy ponownie w stronę przystanku autobusowego, aby powrócić do Mostaru. Rozkład jazdy, który wisi przy przystanku jest jednak dla nas mało zrozumiały. Prawdopodobnie tak jak wszędzie pokazuje tylko godziny odjazdu autobusu z przystanku początkowego. Okazało się, że autobus przyjedzie dopiero za ok. 1:30h. Żeby nie przegapić autobusu postanowiliśmy ten czas wykorzystać siedząc w kawiarni, która miała widok na przystanek.
Podczas oczekiwania na autobus zagadali do nas lokalni mieszkańcy wypytując skąd jesteśmy. Po usłyszeniu, że z Polski zaczęli wymieniać wszystkie kluby piłkarskie z ekstraklasy w naszym kraju. W tak miłej atmosferze doczekaliśmy się przyjazdu autobusu i ponownie po 30 minutach po godzinie 14 byliśmy z powrotem w Mostarze.
Kierujemy się w stronę starego Mostu żeby poszukać miejsca w którym zjemy obiad. Trafiamy na polecaną przez właściciela noclegu restaurację Sadrvan (https://pl.tripadvisor.com/Restaurant_Review-g295388-d1101001-Reviews-Sadrvan-Mostar_Herzegovina_Neretva_Canton.html).
Zamawiamy PLJESKAVICE z frytkami (Kotlet z mielonego mięsa wołowego, najczęściej mieszanka kilku mięs z dodatkiem przypraw, i posiekanej cebulki). Tradycyjnie danie zostało podane na pieczywie a do zestawu dołączona była posiekana cebula. Nie jest to najtańsza restauracja bo za dania trzeba zapłacić ok. 10 KM czyli ~20zł. Mimo wszystko wybór tradycyjnych dań jest spory i można posmakować prawdziwej bałkańskiej kuchni.
Ruszamy zwiedzić miasto, na początek idziemy pod Stary Most i obserwujemy lokalnych chłopaków, którzy w zamian za pieniądze skaczą do rzeki.
Po południu główne uliczki w Mostarze stają się powoli puste, widać wszystkie wycieczki wyjechały już z miasta. Ruszamy pozwiedzać centrum miasta. Po dotarciu do Hiszpańskiego Skweru (Španjolski trg) dostrzegamy kontrasty. Z jednej strony odnowione gimnazjum, a z drugiej to co zostało z wielopiętrowego budynku.
Ślady wojny bałkańskiej widać na niejednej fasadzie. W okół placu co rusz natrafiamy na kolejny budynek dosłownie podziurawiony jak sito.
Ślady widać także w zamieszkałych budynkach.
W parku w Mostarze można zobaczyć tablicę z zakazem używania broni.
Powstał w tym miejscu także pomnik Bruce Lee.
Wydaje się, że mieszkańcy Bośni celowo zostawiają je na widoku i nie odnawiają elewacji, aby nigdy nie zapomnieć o tej wojnie. Przypominają o tym też napisy przed Starym Mostem “Don’t forget ‘93”.
Walki w Mostarze rozpoczęły się w 1992 roku kiedy miasto zostało oblężone przez serbskie oddziały, które nie uznały deklaracji niepodległości ogłoszoną przez Bośnię. Początkowo siły bośniackie walczyły wspólnie z oddziałami chorwackimi, przeciwko oddziałom serbskim.
Sytuacja zmieniła się w maju 1993r. kiedy to dotychczasowi chorwaccy sprzymierzeńcy rozpoczęli ataki na wschodnią część miasta zamieszkiwaną przez bośniackich muzułmanów.
Walki trwały nieustannie do 1994 roku, w tym czasie ok. 80% starego miasta została zniszczona. Podczas oblężenia miasta swoje życie straciło ponad 1000 osób.
Do dzisiaj ślady wojny można zaobserwować na każdym kroku, w samym centrum znajduje się wiele zniszczonych budynków, praktycznie na elewacji każdego budynku można znaleźć ślady po kulach.
Mimo minionego konfliktu zbrojnego wydaje się, że sytuacja w mieście na tą chwilę jest stabilna, a mieszkańcy pomimo różnic narodowościowych, kulturowych i religijnych nauczyli się żyć w jednym mieście ze sobą w symbiozie. Po jednej stronie rzeki górują głównie meczety, po drugiej stronie zaś głównie kościoły. Odbudowany Stary Most w 2004 r wydaje się, że na nowo połączył ludzi.
Po spacerze wracamy do naszego noclegu, chwilę odpoczywamy i wieczorem wracamy jeszcze na chwilę pokręcić się po uliczkach. Kolejnego dnia jedziemy autobusem do Sarajewa.
Nie masz noclegów w Mostarze?
Booking.comTen wpis jest 2 z 4 części wycieczki do Bośni i Hercegowiny. Zobacz też pozostałe części:
Część 1: Tuzla | Bośnia i Hercegowina
Część 3: Sarajewo | Bośnia i Hercegowina
Część 4: Podsumowanie | Bośnia i Hercegowina
Pingback: Tuzla | Bośnia i Hercegowina - CebulowePodroze.pl
Pingback: Sarajewo | Bośnia i Hercegowina - CebulowePodroze.pl
Pingback: Podsumowanie | Bośnia i Hercegowina - CebulowePodroze.pl
Pingback: Pomysł na jednodniową wycieczkę do Szwecji | Nyköping - CebulowePodroze.pl