Dzisiaj mamy ambitne plany żeby zwiedzić Maltę, naszą wycieczkę rozpoczynamy od przejazdu komunikacją miejską do miejscowości Iż-Żebbiegħ, w której znajdują się ruiny świątyni megalitycznej.
Na Malcie jest kilkanaście lokalizacji z megalitycznymi świątyniami, 6 z nich zostało wpisanych na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
Jedną z nich są ruiny Świątyń Skorba, które postanowiliśmy zobaczyć na własne oczy. Świątynie Skorba, powstały ok. 3500 p.n.e – 2500 p.n.e. Dzisiaj, zachowały się jedynie ruiny.
Wysiadając z autobusu w Iż-Żebbiegħ, możemy zobaczyć pole truskawek, mimo, że jest kwiecień to truskawki są już czerwone.
Po drodze do świątyń znajdujemy także garaż obrośnięty kaktusami, ciekawe miejsce.
Niestety okazuje się, że świątynie są zamknięte, możemy zobaczyć tylko przez płot jak wyglądają ruiny, ale w zasadzie widać cały kompleks świątynny więc nie ma potrzeby wchodzenia bezpośrednio do środka.
Jeżeli interesuje was temat megalitycznych obiektów, warto udać się także do kompleksu dwóch świątyń w Ġgantiji, który liczy ok. 5800 lat, jest zdecydowanie najstarszym i najlepiej zachowanym.
Wracamy na przystanek autobusowy i ruszamy w stronę stolicy Malty – Valletty. Po stolicy Malty planujemy pochodzić dłużej w kolejnych dniach.
Tymczasem robimy szybki spacer, po głównym deptaku miasta i okolicznych uliczkach.
Po godzinie udajemy się ponownie na Dworzec Autobusowy i odszukujemy zatoczkę autobusową, z której dojedziemy do Marsaxlokk.
Marsaxlokk – to mała miejscowość rybacka, znana z tradycyjnych kolorowych łodzi rybackich Luzzu zacumowanych przy nabrzeżu oraz targu, gdzie można kupić świeże ryby i owoce morza. Zdjęcia z Marsaxlokk są wizytówką Malty i z pewnością napotkaliście je już niejednokrotnie.
Do Marsaxlokk docieramy przed godz. 14:00, odpoczywamy na jednej z ławek i podziwiamy łódki kołyszące się na wodzie.
Tradycyjne łódki Luzzo malowane są w barwach brązowo, czerwono, żółto niebieskich. Na każdej z nich namalowane są oczy Ozyrysa, które mają odstraszać złe duchy i wspomagać rybaków w bezpiecznym powrocie z połowów.
W pobliżu nabrzeża można kupić dosłownie wszystko, koszulki, ręczniki, kartki pocztowe i milion innych “pamiątek” made in china. Znajduje się tutaj także wiele restauracji restauracji serwujących owoce morza. Pomimo tego, że Maltę odwiedziliśmy poza sezonem, w ogródkach kawiarnianych jest dużo turystów i ciężko znaleźć wolne miejsce. Niewątpliwie wioska jest bardzo komercyjna.
Po krótkim pobycie w Marsaxlokk ruszamy dalej, autobusem komunikacji miejskiej w stronę klifów Dingli. Wysiadamy na przystanku Vizitaturi.
Po dojeździe na miejsce planowaliśmy zjeść w tym miejscu jakiś obiad, niestety okazuje się, że restauracja jest zamknięta.
Patrząc po fakcie na mapę, wydaje się, że najciekawsze widoki klifów znajdują się w okolicach punktu widokowego zaznaczonego na mapie google jako Ras id-Dawwara. To miejsce znajduje się ok. 5 km od przystanku autobusowego na którym wysiedliśmy.
Niestety trafiamy na wyjątkowo niekorzystną pogodę, niebo się zachmurzyło i wiatr zaczął wiać z bardzo dużą prędkością, przez co temperatura odczuwalna spadła znacząco i zwiedzanie klifów w taką pogodę odpada.
Postanawiamy więc udać się do kolejnego punktu wycieczki, autobusem podjeżdżamy do miejscowości Mdina.
Mdina – dawna stolica Malty, nazywana jest też Cichym Miastem. Teren na którym znajduje się obecne miasto został zamieszkany najprawdopodobniej już w okolicach 4000 roku p.n.e., pierwsza warowna osada została założona około 700 roku p.n.e przez Fenicjan. Fortyfikacje w obecnym kształcie została zbudowana przez Rycerzy z Zakonu Maltańskiego między XVI a XVIII w. Mury do dzisiaj zachowały się w świetnym stanie, i są jednymi z najlepiej zachowanych fortyfikacji na Malcie.
Do miasta wchodzimy główną bramą i trafiamy na wąskie uliczki, które dają przyjemny chłód.
Zbudowane z piaskowca budynki i fortyfikacje robią niesamowite wrażenie, podobnie jak w fortyfikacjach na Gozo, tutaj także możemy przenieść się w średniowieczny klimat.
Mdina nazywana jest Cichym miastem i faktycznie poza sezonem jest tutaj wyjątkowo spokojnie. Głuchą ciszę przerywa tylko stukot końskich kopyt, ponieważ dla turystów przygotowano specjalnie skonstruowane wąskie bryczki, którymi można przejechać się po mieście.
Polecamy pochodzić bez większego planu po tych uliczkach i „zgubić się” wśród zabudowań, ponieważ w taki sposób najlepiej można zwiedzić to miejsce.
Z Mdiny kierujemy się już w stronę naszego hotelu do miejscowości Cirkewwa. Jest to nasza ostatnia noc w hotelu Paradise Bay Resort, ponieważ kolejnego dnia przenosimy się do Hotelu Europa w Sliemie.