Początkowo planujemy do Edynburga pojechać pociągiem (12 GBP w dwie strony). Okazało się jednak, że bilety autobusowe można znaleźć w znacznie korzystniejszych cenach. Dzień wcześniej przez internet, zamówiliśmy bilety – w dwie strony płacimy ok. 6 funtów.
Część 1: Glasgow
Część 3: Loch Lomond
Dzień 2 Edynburg
Kupując bilety z wyprzedzeniem około miesiąca bez problemu można uzyskać cenę 2 funty w dwie strony. Biletów można szukać np. na stronie megabus.com – przewoźnikiem zazwyczaj jest Citylink.
Podróż z Glasgow do Edynburga trwa ok. 1h 15min, autobusy odjeżdżają co kilkanaście minut i zazwyczaj nie ma problemu żeby pojechać wcześniejszym autobusem.
W Edynburgu z dworca autobusowego kierujemy się w stronę centrum i natrafiamy na stary XVIII wieczny cmentarz Calton Burial Ground, w którym pochowano zasłużonych Szkotów. Miejsce jest bardzo klimatyczne. Szkoda, że niektóre pomniki są zaniedbane i częściowo zostały zdewastowane.
Następnie wspinamy się na wzniesienie Calton Hill z którego rozpościerają się ładne widoki na cały Edynburg. Pobliskie góry, w tym Arthur’s Seat (251 m n.p.m.) zostały ukształtowane przez wulkan około 350 milionów lat temu. Dzisiaj wulkany są oczywiście wygasłe.
Ze szczytu podziwiamy miasto i ustalamy, że będziemy kierować się w stronę zamku.
Po drodze napotykamy bezpłatne Muzeum Szkocji, nie możemy przepuścić takiej okazji i decydujemy się żeby zobaczyć co znajduje się w środku. Muzeum posiada kilka pięter i tematycznie podzielone ekspozycje.
Wśród wystaw możemy znaleźć eksponaty przyrodnicze, muzyczne oraz techniczne (pojazdy, samoloty, łodzie). Znajduję się także sala astronomiczna, gdzie można zobaczyć jak powstał wszechświat i z czego składają się gwiazdy.
Muzeum nie zrobiło na nas wielkiego wrażenia, zbyt duża różnorodność ekspozycji sprawia, że żaden z tematów nie jest szczegółowo przedstawiony. Zazwyczaj jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego, i trudno się oprzeć wrażeniu, że i tak było w tym przypadku.
Po wyjściu z muzeum dochodzimy do słynnej ulicy Royal Mile i kierujemy się nią w stronę zamku.
Zamek podobnie jak wzgórze Calton Hill został wzniesiony na wygasłym wulkanie.
Bilety wstępu na zamek są drogie – 16.5GBP, ale skoro odwiedziliśmy stolicę Szkocji to grzechem byłoby nie wejść do środka.
Codziennie o godz. 13:00 z zamku oddawany jest strzał z armaty, który miał za zadanie nadać sygnał czasowy. Historycznie wystrzały pomagały synchronizować czas na okrętach, które przebywały na okolicznych wodach oraz w porcie Leith. Jako, że dźwięk rozchodzi się w powietrzu dosyć powoli, za każdym razem równo z wystrzałem ustawiano kulę (time ball) zainstalowaną na monumencie Nelsona na Calton Hill. Dzięki temu statki obserwując monument za pomocą lunety mogły precyzyjnie określić godzinę 13:00.
Do wystrzału pozostała jeszcze chwila, odwiedzamy więc wystawę na której zaprezentowano umundurowanie i uzbrojenie szkockich żołnierzy. Następnie kierujemy się w stronę lochów, gdzie można było zobaczyć warunki w jakich w przebywali więźniowie i piraci.
Z opisów można dowiedzieć się, że każdy więzień dziennie otrzymywał: 1100 ml piwa, 280mm grochu, 680g chleba, 340g wołowiny, 110g masła i 170g sera. Przyzwoicie prawda? Trzeba przyznać, że wyobrażałem sobie gorzej takie miejsce.
Przed godz. 13:00 koło armaty gęstniał tłum, po chwili pojawił się strzelec i równo z chronometrem oddał strzał z działa.
Na zamku odwiedzamy także główną wystawę w której została przedstawiona historia zamku, oraz szkockiego królestwa. Na końcu ekspozycji zgromadzono najcenniejsze eksponaty Honours of Scotland. Zestaw był wykorzystywany podczas koronacji szkockich monarchów, w skład którego wchodzi Berło Szkocji (The Sceptre of Scotland) – prezent otrzymany od papieża Alexandra VI dla Króla James’a IV w 1494, Miecz Szkocji (The Sword of State of Scotland) – prezent papieża Juliusza II zaprezentowany Jamesowi IV in 1507 oraz Korona Szkocji, z 1540 roku.
Nieco zmęczeni wychodzimy z zamku i powoli ruszamy w dół Royal Mile.
Po drodze mijamy co kilkanaście metrów patrole policji. Okazuje się, że tego dnia miał miejsce manifest pod budynkiem szkockiego parlamentu. Odpoczywamy chwilę i udajemy się coś zjeść – wybór padł na włoską pizzerię. Do autobusu powrotnego mieliśmy jeszcze 3 godz. postanawiamy odwiedzić szkocki pub. Znalezienie wolnego miejsca nie jest wcale takie łatwe – wszystko za sprawą rozgrywanego meczu w rugby, w lidze brytyjskiej. Po jakimś czasie znajdujemy wolny stolik i zamawiamy szkockie piwa typu Ale. Trzeba przyznać, że wypicie piwa w prawdziwym brytyjskim pubie to ciekawe doświadczenie.
Wracając w stronę dworca autobusowego wykonuje kilka zdjęć nocnych w Edynburgu.
W Glasgow jesteśmy koło godz. 23:00, miasto nocą prezentuje się następująco:
Część 1: Glasgow
Część 3: Loch Lomond
Pingback: Glasgow | Szkocja, Wielka Brytania – CebulowePodroze.pl
Pingback: Loch Lomond | Szkocja, Wielka Brytania – CebulowePodroze.pl